czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział 9.

-Natalia co jest?
-Marco, ja go kocham.
-Ale Ty...
-Tak wiem. Może tego nie widzisz, bo to ukrywam. Nie chcę ciągłych pytań, co się stało, pocieszeń. Nie chcę tego. Chcę jego - nie potrafiłam pohamować łez - Kocham go, rozumiesz? - wyszeptałam.
-To, dlaczego się rozstaliście? - usiadł obok mnie, kładąc dłoń na moje ramie.
-Oboje siebie raniliśmy. Chcę jego szczęścia..
-On jest szczęśliwy tylko przy Tobie.
-Marco..
-Co Marco? Co Marco?! - uniósł się - Musicie się pogodzić. Nie mogę patrzeć na Was... bez Was... Takich przybitych... No wiesz, o co mi chodzi.
-To nie takie łatwe - westchnęłam.
-Jak nie? - zdziwił się.
-Teraz jest szczęśliwy z Ann. Chcę jego szczęścia.
-On nie jest z Ann. Przyleciała tu, bo tak jakoś wyszło z ich rozmowy, że wpadnie.
    Po słowach blondyna zapadła cisza. Słychać było tylko fale odbijające się od jachtu, grającą muzykę, a także śmiech osób znajdujących się na pokładzie. Marco po chwili wstał i bez słowa odszedł w stronę André. Oparłam głowę o barierkę i zagłębiłam się w myślach. Zastanawiałam się, w którym miejscu coś się zepsuło. Wspomnieniami szukałam momentu, w którym mój związek z Mario zaczynał się powoli uszkadzać. Nic mi nie przychodziło do głowy. Jedynie ostatnie kłótnie. Mam ochotę podejść do niego w tym momencie i po prostu wtulić się jego ciało. Bez żadnych słów. Potrzebuję jego ramion, jego dotyku, jego czułych słów. Potrzebuję jego. Raz się żyje. Zauważyłam, że stoi sam. Oparty był o stolik i wpatrywał się w morze. Wyglądał idealnie. Miał na sobie niebieskie spodenki, pamiętam jak je kupowaliśmy, oraz czarne okulary przeciwsłoneczne. Wyglądał na zamyślonego. Niepewnym krokiem szłam w stronę miejsca, w którym znajdował się Niemiec. Chyba dostrzegł, że zmierzam w jego kierunku, ponieważ momentalnie się wyprostował i wpatrywał się w moją osobę. Posłałam mu delikatny, a zarazem niepewny uśmiech, lecz kiedy na jego ustach pojawił się ogromny uśmiech, jak na zawołanie, troszkę się rozluźniłam i już pewniejszym krokiem do niego zmierzałam. Wreszcie stanęłam przed nim i już otwierałam usta, aby zapytać, czy możemy porozmawiać, kiedy Ann "porwała" mi go. Jęknęłam cicho i zniechęcona udałam się do środka jachtu. W małym salonie zastałam Marco, który wrzucał do sokowirówki owoce. Stanęłam przed nim, kładąc łokcie na blacie, a na nich oparłam głowę.
-Już prawie chciałam go poprosić o rozmowę, a tu bum, Ann mi go sprzątnęła sprzed nosa - mruknęłam, co rozśmieszyło Niemca.
-Zawracamy, bo o 20:00 w hotelowej restauracji ma być coś w stylu karaoke - zmienił temat.
-Chcesz śpiewać?
-Ja nie, ale Ty tak.
-Słoneczko Ci przygrzało?
-Zaśpiewałabyś jedną z tych Twoich piosenek...
-Skąd wiesz? - zdziwiłam się.
-No bo wiesz... ten zeszyt. On tak leżał i wręcz błagał mnie, żebym go wziął.
-Grzebałeś w moich rzeczach?!
-On leżał w..
-W szufladzie, na samym dole.
-Szukałem ładowarki do aparatu,
-Kretyn - fuknęłam.
-To jak będzie? - uśmiechnął się.
-Nijak, spadaj.
-Napisałaś je kilka dni temu, prawda?
-Może..
-Są o Mario.
-Pytasz, czy stwierdzasz?
-Ale mam rację, tak?
-Mhm. Ale, jeżeli piśniesz komukolwiek chociażby słówko, to zginiesz, Reus.
-Nie powiem nikomu - udawał przerażenie.

~*~

    Została mi ostatnia lekcja i będę mogła spokojnie wrócić ze szkoły do domu. Jeszcze tylko jedna godzina lekcyjna i wrócę do mojego kochanego domku. Przed chwilą skończyłam WF. Dzisiaj mieliśmy połączony z chłopakami, ponieważ nie było naszej wf-istki. Do wyboru były dwie dyscypliny. Piłka nożna oraz siatkówka. Ja jako jedyna dziewczyna chciałam grać w piłkę nożną. Reszta płci żeńskiej, albo wybrała siatkówkę, albo siedziała, zarzekając się, że nie będą w nic grać. Wyszłam zadowolona z szatni, wpadając na Mario.
-Wiem, że na mnie lecisz, ale nie musisz tak wpadać. To ja mogę zaoferować spotkanie, jeśli jesteś nieśmiała, ale znam Cię nie od dziś Schürrle.
-Götze, Skarbie, nie zapędzaj się tak.
-Mała, wyjdziemy gdzieś na miasto, nie mów, że nie chcesz - objął mnie ramieniem, kiedy szliśmy po schodach.
-Gwiazdeczko, idź do tłumu ubóstwiających Cię fanek. O popatrz - zaśmiałam się, kiedy grupka dziewcząt wręcz wypadł zza zakrętu korytarza.
-Ooo nie - krzyknął Niemiec i złapał mnie za rękę.
    Biegł po schodach, ciągnąć mnie za sobą. Wołałam, żeby mnie puścił, ale ten nic sobie z tego nie robił. Będąc już na korytarzu, rozejrzał się i pociągnął mnie do jakiegoś schowka. Było to małe pomieszczenie, w którym było ciemno. Z żadnej strony nie wpadało światło, a żarówka się najwidoczniej spaliła. Czułam oddech młodego piłkarza na swoim karku. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, ale starałam się to opanować. Mario był przyjacielem mojego starszego brata. Zawsze sobie docinaliśmy, ale mimo wszystko trzymaliśmy się razem. Chodziliśmy razem do klasy. Siedzieliśmy razem na wszystkich lekcjach. Nie było mowy, abym z nim nie siedziała, ponieważ od razu z jego strony wypływało oburzenie. Uwielbiałam spędzać z nim czas. Był zabawny, zawsze uśmiechnięty, przystojny, kochał piłkę nożną. Wręcz, jak dla mnie, ideał. Co ja mówię. Jest moim przyjacielem - pomyślałam w tamtym momencie. Zaśmiałam się na samo wspomnienie.
-Co my tu robimy?
-One mnie porozrywają.
-Biologia się zaczęła - zaśmiałam się, słysząc dzwonek na lekcję - chodź.
-Nie.
-Götze, nooo.
-Poczekaj chwilę, niech one stąd pójdą
-Mają przecież lekcje obok nas.
-Daj mi jeszcze chwilkę, kilka minut i pójdziemy na lekcję do tej jędzy.
-Ej, pani Schulz jest fajna - roześmiałam się.
-Cicho - skarcił mnie, zasłaniając mi ręką usta.
    W pewnym momencie poczułam dłonie na moich biodrach. Oddech Mario był przyspieszony. Coraz bardziej czułam na swojej skórze wydychane przez mężczyznę powietrze. Wargi zaczęły mnie mrowić, kiedy dotknął swoimi ustami, moich. Nie chciałam tego przerywać, ale byliśmy wtedy przyjaciółmi.
-Mario - szepnęłam.
-Ciii.
    Zignorował mnie i delikatnie musnął moje usta. Starałam się kontrolować, lecz nie potrafiłam, kiedy czule mnie pocałował. Cholera, przecież on mi się podobał od kiedy André mi go przedstawił. Odwzajemniłam pocałunek, zarzucając ręce na jego szyję.
-Nie - lekko odepchnęłam go od siebie - nie możemy. Przyjaciele się nie całują.
-Nie musimy być przyjaciółmi.
-Zapomnijmy o tym, co miało miejsce kilka sekund temu - powiedziałam niepewnie.
-Nie - zaprzeczył.
    Drzwi momentalnie się otworzyły, a do środka wszedł woźny.
-Co Wy tu robicie?
-Dzień dobry panu - zaczęłam.
-Natalia, Mario, na lekcje, ale już. Gdyby Was tak tutaj przyłapała pani Claudia, to byłoby po Was.
    Pani Claudia była najwredniejszą sprzątaczką w szkole. Czasami miałam wrażenie, że najbardziej nie lubiła naszej klasy, a w szczególności Mario, kilku chłopaków oraz mnie. Wyszłam ze schowka i ruszyłam w stronę klasy, w której miałam lekcję. Stanęłam przed drzwiami i zapukałam. Weszłam do środka, a za mną wręcz czołgał się Götze, ponieważ on nie lubił tego przedmiotu, a raczej nauczycielki, która nas uczyła.
-Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie.
    Pani Schulz jak zawsze ponarzekała na nas i kazała usiąść. Jedyna wolna ławka znajdowała się zaraz przed biurkiem nauczycielki. Westchnęłam i podążyłam w jej kierunku. Zajęłam miejsce, a obok mnie usiadł mój przyjaciel. Dostaliśmy projekt do zrobienia. Jak zawsze robiłam go z Mario. Mój kolega z ławki zbliżył się do mnie, chcąc pewnie znowu skomentować nauczycielkę, ale ta od razu na nas nakrzyczała i wyrzuciła nas z klasy. Mario zadowolony wyszedł ze szkoły. Poszedł w kierunku swojego auta, a ja chodnikiem ruszyłam na przystanek autobusowy. Po chwili obok mnie pojawił się samochód Mario. Spojrzałam w bok i ujrzałam jego wesołą twarz.
-To jak, pójdziemy do lodziarni? - zapytał, a ja się zaśmiałam - wskakuj, nie pozwolę Ci wracać inaczej niż ze mną.
-Kretyn - uśmiechnęłam się i wsiadłam do auta.

~*~

    Uśmiechnęłam się, wspominając licealne lata. Niestety one już nie wrócą. Mogę jedynie przedłużyć te cudowne lata z Mario. Kocham go. Mam nadzieję, że wybaczy mi to rozstanie.


*****

Z okazji nadchodzących Świąt Wielkanocnych, chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia, a także zdrowych i radosnych świąt, spędzonych w wiosennym nastroju.

życzy
Anonimowa N. 

4 komentarze:

  1. Jak się nie pogodną to Cię znajdę i zrobię jesień średniowiecza XDD
    Żartuje :P
    Ale muszą się pogodzić no...
    Weny ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Głupia Ann -,-
    Było tak blisko ..
    Oni muszą się pogodzić ^^
    Czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no, jak ja ten Ann nie cierpię :/
    Mam nadzieję, że Natalka i Mario będą jeszcze razem.
    Rozdział super.
    I jeszcze ta retrospekcja <3
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Życzę Ci duuużo weny :P
    Buziaki :*

    W wolnej chwili zapraszam do mnie na nowy rozdział:
    http://i-have-got-my-faith.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę, proszę, proszę pozbądź się tej jędzy Ann przy najbliższej okazji.
    Natalia nadal go kocha, inaczej nie wspominala by tych lat z liceum, a on?
    uśmiecha się do niej czyli nadal pewnie coś do niej czuje. Coś co się budowało przez tak długi czas nie rozpadnie się w sekundę. Wywal tą sukę i juz wszyscy będą szczęśliwi, ona tylko im przeszkadza. No i jeszcze to karaoke. Może po nim w końcu zrozumieja,że są dla siebie stworzeni, że powinni być razem.
    Zapraszam na mój nowy rozdział i czekam.
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń