piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 11.

    Siedziałam w hotelowym pokoju i biłam się z myślami, czy iść porozmawiać z Mario. Tak bardzo chciałam przeprosić go za wszystko. Źle postąpiłam, rozstając się z nim. Chcę jego szczęścia. Zawsze tak było. A tymczasem zerwałam z nim, sądząc, że tak będzie lepiej, że będzie szczęśliwszy. Kocham go i zrobię wszystko, aby go odzyskać. Mam nadzieję, że mi wybaczy. Rozmyślałam o tym, co było, co jest i co mogłoby być, gdybym nie spieprzyła. Wstałam z łóżka, na którym siedziałam i zaczęłam krążyć po pokoju. Miałam mętlik w głowie. Nie mogłam dojść ze sobą do porozumienia. Iść do niego, czy zostać? Zdecydowałam się.
-Pójdę do niego - powiedziałam do siebie.
    Weszłam do łazienki, aby spojrzeć na własne odbicie w lustrze. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z pokoju. patrzyłam na numerki pokoi hotelowych, aby znaleźć ten właściwy. Wzrokiem odszukałam drzwi, na których widniały cyfry od jednostki mieszkalnej Götzego. Niepewnie do nich podeszłam i zapukałam. Poczekałam chwilę, lecz z pokoju nie dochodziły żadne dźwięki. Nacisnęłam klamkę, lecz drzwi nie puściły. Oznaczało to, że albo nie ma go w środku, albo najzwyczajniej w świecie mnie ignoruje. Postanowiłam to sprawdzić. Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to plaża, która znajdowała się niedaleko hotelu. Skierowałam się ku wyjściu, a już po chwili
znajdowałam się na zewnątrz. Było już ciemno. Na niebie widniał księżyc w pełnej okazałości, a wokół niego znajdowały się gwiazdy, które swoim blaskiem oświetlały otoczenie. Ruszyłam przed siebie z nadzieją, że spotkam ukochanego. Szłam już kilka minut, kiedy zauważyłam postać. Z całą pewnością był to mężczyzna i nie był on sam. Ale czy był to Mario? Kim była druga osoba? Stanęłam w miejscu, wpatrując się w nie przez chwilę. Zdecydowałam się podejść bliżej. Zbliżali się do siebie. Przytulili się, a następnie pocałowali. Tak, to był Mario. Spóźniłam się. Zepsułam wszystko. Moje serce rozpadło się na miliony małych kawałeczków. Tylko jedna osoba jest w stanie je poukładać w całość i sprawić by było dobrze. Lecz ta osoba jest szczęśliwa z kimś innym. Łzy spływały mi po policzkach, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Zebrałam ostatki sił i szybkim krokiem opuściłam tamto miejsce. Chciałam się znaleźć jak najdalej od tej sytuacji. Znowu. Czy ja uciekam przed czymś? Jeśli tak to przed czym? Ścierałam słone krople z twarzy, dopóki nie znalazłam się w nieznanym mi miejscu. Zatrzymałam się i rozejrzałam dookoła. Moje bicie serca przyspieszyło. Jestem w obcym miejscu i nawet do końca nie pamiętam, jak tutaj doszłam. Żadnego żywego ducha. nikogo tu nie było. Mój telefon zaczął wibrować w kieszeni. Wyjęłam go, a na wyświetlaczu ujrzałam zdjęcie Marco. Wahałam się, czy odebrać połączenie, jednak zdecydowałam się na rozmowę z nim. Szybko otarłam łzy, starając się unormować oddech. Po kilku sekundach przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam urządzenie do ucha,
-Tak? - zapytałam cicho.
-Gdzie ty, do cholery, jesteś - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
-Jestem... w sumie to nie wiem, gdzie dokładniej.
-Jak to nie wiesz, gdzie jesteś? Zgubiłaś się?!
-No tak jakby. Można tak powiedzieć - jąkałam się - ale chyba wiem, jak wrócić.
-Jak to wygląda?
-Plaża. Niedaleko są budynki, w których świeci się mnóstwo świateł.
-Naprawdę, dużo mi to mówi - powiedział z sarkazmem.
-Wiem, jak wrócić - odparłam, przypominając sobie trochę drogę, jaką tu przybyłam.
-Z której strony mam wyjść?
-Idź tam, gdzie byliśmy wczoraj.
-Jest ciemno do cholery - warknął.
-Zauważyłam - syknęłam.
    Rozłączyłam się i ruszyłam w drogę powrotną. Moja pamięć mnie nie zawiodła i już po chwili byłam w miejscu, gdzie spotkałam całującą się parę? Można ich tak nazwać? Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Spacer, jeśli można to tak nazwać, zajął mi piętnaście minut. Poczułam na ramieniu dłoń, która na pewno
należała do blondyna.
-Martwiłem się - szepnął, przytulając mnie do siebie.
    Wtuliłam się w ciało piłkarza, starając się nie rozpłakać.
-Ej, mała, co się dzieje? Widzę, że coś jest nie tak.
-Jestem idiotką i teraz płacę za swoje błędy.
    Szepnęłam przez łzy. Reus objął mnie jeszcze mocniej i starał się uspokajać. Po kilku minutach byłam spokojniejsza. Łzy przestały spływać po moich policzkach, a mój oddech stawał się spokojniejszy. Opowiedziałam piłkarzowi z numerem '11' o wszystkim. Czułam, jak uginają się pode mną nogi, cała się trzęsłam. Blondyn nie wypuszczał mnie z objęć. Usiedliśmy na piasku, wtuleni w siebie. Mężczyzna zarzucił mi na ramiona bluzę, a dłońmi pocierał moje zimne ręce. Nie rozmawialiśmy. Między nami była cisza, ale nie taka niezręczna - wręcz przeciwnie. Jego obecność sprawiła, że się uspokoiłam. Nie mam pojęcia, jak to działa, ale działa.
-Wracajmy, bo robi się zimno - usłyszałam głos Niemca.
    Powoli wstałam z ziemi i ramię w ramię ruszyłam z nim w stronę hotelu. Będąc coraz bliżej ogarniała mnie niepewność. Bałam się konfrontacji z Mario i Ann. Najzwyczajniej w świecie bałam się tego, że zobaczę ich razem, wtulonych w swoje ramiona. Nogi ponownie odmawiały mi posłuszeństwa, lecz brnęłam w to dalej. Weszliśmy do środka budynku, kierując się w stronę pokoi. Marco powiedział, abym poszła do Anré, ponieważ ten się o mnie martwi. Zrobiłam tak, jak prosił blondyn i już po chwili siedziałam w pokoju brata, starając się mu wytłumaczyć, dlaczego wyszłam sama o tej porze.

3 komentarze:

  1. Kurcze no !
    Ja naprawdę nie rozumiem Mario :/
    Wydawało mi się ( a nawet nadal wydaje), że przecież kocha Natalię. Myslałam, że za cel postawi sobie odzyskanie jej. A tymczasem tylko jeszcze gorzej ją rani.
    Cieszę się, że nasza bohaterka ma takiego wspaniałego przyjaciela jak Marco ;)
    Ale zastanawiam się, czy dla niego Natalka nie jest kimś więcej niż przyjaciółką.
    No cóż, zostaje mi jedynie czekanie do następnego rozdziału ;)
    Dużo weny !
    Buziaki ♡


    Zapraszam do niej na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już sama nie wiem ..
    Mario chce być z Ann czy Natalią? Niech się chłopak zdecyduje XDD
    Mam nosa, że Marco i Natkę połączy ich większe uczucie ^^
    Z niecierpliwością czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Po przeczytaniu kolejnych rozdziałów jestem coraz bardziej niepewna i coraz bardziej wszystko mi się kotłuje. Mario i Natka to miała być taka wspaniała miłość, wydawało się, że nikt nie jest s stanie zniszczyć ich szczęścia, nawet Ann. A teraz? Co się z nimi Dzieje?
    Czyżby nasz Marco zakochał się w Natalii? Coś czuję, że nie będzie to tylko przyjaźń, chyba zaczyna łączyć ich coś więcej. Ale Już nie wiem.
    Wybacz, że dopiero teraz komentuje, ale zapomniałam tu zajrzeć. :(
    Piszesz wspaniale, może tylko mniej podoba mi się, to że oni ciągle się ranią. Ale w końcu toczęść fabuły. ;)
    Takze kochana czekam na nexta.
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń