-Jesteśmy na miejscu - usłyszałam głos Mario - wstajemy księżniczko.
-Mhm - zamruczałam i niechętnie otworzyłam oczy.
Odpięłam pasy i wstałam z fotela. Zabrałam nasze rzeczy i ruszyłam z mężczyzną do wyjścia. Odebraliśmy nasze bagaże i ruszyliśmy w kierunku pojazdu, który miał nas zawieźć na Campo Bahia. Zajęłam miejsce w autokarze, a obok mnie usiadł Götze.
-Powinienem dziękować André - powiedział w pewnym momencie, po czym się zaśmiał.
-Dlaczego?
-Gdyby nie on, to bym Cię nie poznał - objął mnie ramieniem.
-Ej, Państwo Götze, nie miziać się tam - krzyknął Müller.
-Jeśli dojdziemy do finału, to mecz odbędzie się w naszą rocznicę - zignorował Thomasa.
-Finał będzie Wasz - uśmiechnęłam się.
-Będziesz zła, jeśli się prześpię? Oczy mi się same zamykają.
-Śpij - pocałowałam go w policzek i oderwałam się od jego ciała.
-A Ty gdzie? - zdziwił się.
-No będziesz spał, więc będzie Ci niewygodnie.
-Chodź tu do mnie - zaśmiał się.
Wróciłam do wcześniejszej pozycji.
-Mario, mam nadzieję, że mnie zaprosicie na ślub - zaśmiał się selekcjoner reprezentacji Niemiec w piłce nożnej.
-Inaczej Cię trener nie powoła na mecz - dodał Mats.
-Hummels, chcesz grać w następnym meczu? - zapytał Löw.
Cały autokar wybuchnął śmiechem, a Mats udając obrażonego, poszedł spać.
-A teraz posłuchajcie. Zatrzymamy się w hotelu, a następnego dnia o 10:00 wsiadamy do autokaru i wracamy do Campo Bahia.
Wszystkim dopisywały humory. Co chwila było słuchać jak ktoś się śmieje. Mario poprosił, abym obudziła go, gdy będziemy niedaleko miejsca naszego tymczasowego zamieszkania. Wyjęłam telefon i zabrałam się za przeglądanie internetu, co chwila wymieniając SMS-y z Cathy.
-Chodź Natka - mój brat pociągnął mnie do pomieszczenia, w którym stał stół do tenisa, PlayStation i wiele innych rozrywkowych rzeczy.
-Trzymaj - zadowolony rzucił mi paletkę.
-André, jest po trzeciej w nocy - westchnęłam - trener Cię zabije.
-Gramy - zignorował moje słowa.
Zaczęliśmy grać, uważając przy tym, aby nie być głośno. Było już 14 do 14-stu, kiedy usłyszeliśmy głos Joachima Löwa.
-Gdzie André? Tylko, chyba jego nie ma w pokoju.
-Uciekamy? - zerknął na mnie Schürrle.
Odłożyliśmy paletki oraz piłeczkę, zgasiliśmy światło i wymknęliśmy się z pomieszczenia. Chcieliśmy wrócić do pokoi niezauważeni, lecz nie potrafiliśmy opanować śmiechu. Popychaliśmy się i wpadaliśmy w ściany. Doszliśmy do swoich pokoi. Otworzyłam drzwi i od razu opadłam na łóżko. Nastawiłam budzik na 7:00 i wtuliłam się w plecy Mario.
*tego samego dnia. Campo Bahia*
-Dzisiaj dostajecie wolne do końca dnia - zawołał selekcjoner.
-Idę spać - szepnął André, a ja się zaśmiałam.
-Państwo Schürrle, co Was tak śmieszy? - krzyknął Kevin.
-Twój ryj - powiedziałam cicho do brata, a on, aż wypluł sok, który pił.
-Wiem, że się nie lubicie - zaśmiał się - ale bądź dla niego miła.
-Jutro trening o 8:00 - zakończył i wyszedł Löw.
-To idziemy na plażę - złapał mnie za rękę Mario.
-Pilnuj jej - popatrzył na niego surowym wzrokiem były piłkarz Chelsea.
-Nie musisz mi tego mówić - przytulił mnie Mario.
-To idziemy? - zapytałam.
Wstaliśmy od stolika i ruszyliśmy do swoich domków, aby zabrać rzeczy na plażę. Wychodząc z restauracji, zauważyłam, że Kevin się na mnie patrzy. Nie lubimy się z Großkreutzem, i to bardzo.
-Mhm - zamruczałam i niechętnie otworzyłam oczy.
Odpięłam pasy i wstałam z fotela. Zabrałam nasze rzeczy i ruszyłam z mężczyzną do wyjścia. Odebraliśmy nasze bagaże i ruszyliśmy w kierunku pojazdu, który miał nas zawieźć na Campo Bahia. Zajęłam miejsce w autokarze, a obok mnie usiadł Götze.
-Powinienem dziękować André - powiedział w pewnym momencie, po czym się zaśmiał.
-Dlaczego?
-Gdyby nie on, to bym Cię nie poznał - objął mnie ramieniem.
-Ej, Państwo Götze, nie miziać się tam - krzyknął Müller.
-Jeśli dojdziemy do finału, to mecz odbędzie się w naszą rocznicę - zignorował Thomasa.
-Finał będzie Wasz - uśmiechnęłam się.
-Będziesz zła, jeśli się prześpię? Oczy mi się same zamykają.
-Śpij - pocałowałam go w policzek i oderwałam się od jego ciała.
-A Ty gdzie? - zdziwił się.
-No będziesz spał, więc będzie Ci niewygodnie.
-Chodź tu do mnie - zaśmiał się.
Wróciłam do wcześniejszej pozycji.
-Mario, mam nadzieję, że mnie zaprosicie na ślub - zaśmiał się selekcjoner reprezentacji Niemiec w piłce nożnej.
-Inaczej Cię trener nie powoła na mecz - dodał Mats.
-Hummels, chcesz grać w następnym meczu? - zapytał Löw.
Cały autokar wybuchnął śmiechem, a Mats udając obrażonego, poszedł spać.
-A teraz posłuchajcie. Zatrzymamy się w hotelu, a następnego dnia o 10:00 wsiadamy do autokaru i wracamy do Campo Bahia.
Wszystkim dopisywały humory. Co chwila było słuchać jak ktoś się śmieje. Mario poprosił, abym obudziła go, gdy będziemy niedaleko miejsca naszego tymczasowego zamieszkania. Wyjęłam telefon i zabrałam się za przeglądanie internetu, co chwila wymieniając SMS-y z Cathy.
~*~
-Trzymaj - zadowolony rzucił mi paletkę.
-André, jest po trzeciej w nocy - westchnęłam - trener Cię zabije.
-Gramy - zignorował moje słowa.
Zaczęliśmy grać, uważając przy tym, aby nie być głośno. Było już 14 do 14-stu, kiedy usłyszeliśmy głos Joachima Löwa.
-Gdzie André? Tylko, chyba jego nie ma w pokoju.
-Uciekamy? - zerknął na mnie Schürrle.
Odłożyliśmy paletki oraz piłeczkę, zgasiliśmy światło i wymknęliśmy się z pomieszczenia. Chcieliśmy wrócić do pokoi niezauważeni, lecz nie potrafiliśmy opanować śmiechu. Popychaliśmy się i wpadaliśmy w ściany. Doszliśmy do swoich pokoi. Otworzyłam drzwi i od razu opadłam na łóżko. Nastawiłam budzik na 7:00 i wtuliłam się w plecy Mario.
*tego samego dnia. Campo Bahia*
-Dzisiaj dostajecie wolne do końca dnia - zawołał selekcjoner.
-Idę spać - szepnął André, a ja się zaśmiałam.
-Państwo Schürrle, co Was tak śmieszy? - krzyknął Kevin.
-Twój ryj - powiedziałam cicho do brata, a on, aż wypluł sok, który pił.
-Wiem, że się nie lubicie - zaśmiał się - ale bądź dla niego miła.
-Jutro trening o 8:00 - zakończył i wyszedł Löw.
-To idziemy na plażę - złapał mnie za rękę Mario.
-Pilnuj jej - popatrzył na niego surowym wzrokiem były piłkarz Chelsea.
-Nie musisz mi tego mówić - przytulił mnie Mario.
-To idziemy? - zapytałam.
Wstaliśmy od stolika i ruszyliśmy do swoich domków, aby zabrać rzeczy na plażę. Wychodząc z restauracji, zauważyłam, że Kevin się na mnie patrzy. Nie lubimy się z Großkreutzem, i to bardzo.
Super rozdział z niecierpliwością czekam na 3 rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ^^ Czekam na kolejny rozdział :)) Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach w zakładce spam na moim blogu. W wolnej chwili zapraszam http://i-nie-opuszcze-cie-az-do-smierci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSzybko nadrobiłam i stwierdzam, że świetne :D Na pewno będę czytać i to nie tylko ze względu na Mario XD Życzę dużo, dużo weny :) Czekam na kolejny :D W między czasie zapraszam do siebie na 3 rozdział http://why-not-bvb.blogspot.com/ Liczę na wasze opinie itp. itd. XD
OdpowiedzUsuńRozdział cudny <3
OdpowiedzUsuńA opowiadanie idzie do przodu :)
Świetnie piszesz, a mi się tutaj bardzo podoba :*
Czekam nn :*
Pozdrawiam <3
Świetny blog. *-*
OdpowiedzUsuńNadrobiłam dzisiaj zaległe rozdziały i już jestem na bieżąco. ;)
I ten fragment z Hummelsem, najlepszy. :D
Życzę weny I zapraszam do mnie.
Pozdrawiam ;***