piątek, 15 maja 2015

Rozdział 14.

    W przeciągu tygodnia, pogoda diametralnie się zmieniła. Na dworze panowała minusowa temperatura, a warstwy śniegu przyozdabiały ulice. Sezon się zakończył, a dortmundczycy zajęli 17. miejsce w tabeli. Teraz wszyscy chcą się zregenerować i odpocząć, aby druga część sezonu była znacznie lepsza od pierwszej. Przygotowania do świąt trwały w najlepsze. Mój kontakt z Mario się poprawił. Spotykamy się każdego dnia. Dowiedziałam się, że na początku zatrzymał się u Marco, ale szybko wyprowadził się od niego i na czas pobytu w Dortmundzie, zamieszkał z rodzicami. Chociaż większość czasu i tak spędza u nas. Nie rozmawialiśmy o tym, co było, nie poruszaliśmy tego tematu. Oboje unikamy go, jak ognia, chociaż wiadomo, że nadejdzie moment, w którym będziemy musieli pochylić się nad tamtym okresem. Nie jesteśmy parą, zostaliśmy przyjaciółmi. Święta tuż, tuż, więc i przygotowania idą pełną parą. Za parę dni wigilia, a my nie mamy ubranej choinki, ani przystrojonego domu. Kiedyś ubieraliśmy ją z André w Wigilię Bożego Narodzenia, lecz teraz uczta ma odbyć się u nas, co wiąże się z tym, że nie będzie w ten dzień czasu. Mój brat razem ze swoim przyjacielem pojechali wybrać choinkę, a ja w tym czasie rozmawiałam z Cathy na skypie. Po godzinnym wideoczacie, moja przyjaciółka musiała zakończyć rozmowę, ponieważ razem z Matsem wybierali się na zakupy świąteczne. Na szczęście ja mam je już za sobą. Prawie wszystkie prezenty mam zakupione. Zamknęłam laptopa i ruszyłam do pomieszczenia, w którym zostawiłam ozdoby choinkowe. Znosiłam je na dół, kiedy usłyszałam wjeżdżające auto na podjazd. Chwilę później słyszałam już przekleństwa i obelgi rzucane pod adresem świątecznego drzewka. Obaj panowie męczyli się z nią, aby ta mogła zagościć w naszym domu.
-Idioto, przecież nie zmieścimy je przez drzwi frontowe - jeden z nich wybuchnął.
-To którędy chcesz ją wnieść?! - zirytował się drugi.
-Spróbujmy tarasem.
    Ruszyłam w kierunku drzwi tarasowych, które otworzyłam zanim ci, zdążyli poprosić mnie o zrobienie tego. Po męczarni, wnieśli ją i postawili w salonie. Musieli też przesunąć kanapę, lecz z tym nie mieli akurat żadnego problemy. Pomarudzili trochę i zmęczeni rzucili się na nią. Ja natomiast zabrałam się za strojenie świątecznego drzewka. Widząc nietęgie miny mężczyzn, postanowiłam, że nie poproszę ich o pomoc, niech odpoczywają. Po godzinie, iglak był ozdobiony. Chłopcy trochę mi pomogli, ponieważ drzewko było ogromne, a ja nie dostałam do czubka i jego okolicy. Wspólnie, zadowoleni ze swojej pracy, zasiedliśmy na kanapie. Chcąc, nie chcąc, musiałam się ponownie podnieść, aby pozbierać pudełka po ozdobach. Wyniosłam je do wolnego pomieszczania i skierowałam się do kuchni, gdzie miałam zamiar zrobić gorącą czekoladę. Kiedy kubki były zapełnione cudownym napojem, wyjęłam ciasteczka i ułożyłam je na talerzyku, a następnie stawiając wszystko na tacy, zaniosłam do salonu. Obaj piłkarze ucieszyli się na widok, tego co ujrzeli na tacy. Zadowoleni wzięli w dłonie kubki i upili łyk czekolady, ówcześnie zamaczając w nim kawałek ciastka. Widząc ich radosne twarze, mimowolnie się uśmiechnęłam i poszłam w ich ślady. Myśląc, że czeka mnie przystrojenie wnętrza domu, odechciewało mi się wszystkiego. Postanowiłam, że zrobię to później. Mój brat miał ozdobić dom z zewnątrz, a ja oczywiście mu w tym pomogę.
-Może wpadniesz do nas na wigilię? - zaproponował najstarszy z naszej trójki.
-Chętnie, ale wiesz, spędzę ją z rodzicami i braćmi - odparł młody Niemiec.
-To może po?
-Zobaczę jeszcze, ale bardzo kusząca propozycja. Dziękuję. - uśmiechnął się - ale drugi dzień świąt spędzamy u Reusa, nie zapomnijcie - przypomniał nam.
-Pamiętamy - odezwałam się, posyłając mu uśmiech.
-Będę się zbierał. Jest już po piętnastej, a ja obiecałem mamie, że założę światełka z Fabianem.
    Mój były chłopak wstał z zajmowanego miejsca i pożegnawszy się z przyjacielem, ruszył do korytarza, a ja podążyłam za nim. Kiedy ubierał buty i kurtkę, stałam oparta o ścianę. Ubrany, podszedł do mnie i przytulił na pożegnanie. Odwzajemniłam uścisk i mimo tego, że nie chciałam go wypuszczać, zrobiłam to.
-Wpadnę jutro - zapewnił.
-Jasne, będę czekać.
    Uśmiechnął się, zadowolony z usłyszanych słów, pocałował mnie w policzek i wyszedł z domu. Patrzyłam za nim, dopóki nie straciłam go z oczu. Wróciłam do salonu, gdzie reprezentant Niemiec, siedział i oglądał telewizję. Zajęłam miejsce obok niego. Siedzieliśmy w ciszy, dopóki mężczyzna jej nie przerwał.
-Pasuje iść z tymi światełkami zanim się ściemni, prawda?
-Zawsze można zrobić to jutro.
-Jutro jestem umówiony, jadę z chłopakami na zakupy świąteczne.
-To chodźmy teraz - leniwie wstałam z sofy.
    Ruszyliśmy do holu, gdzie ubraliśmy się ciepło i biorąc pudełka ze światełkami, wyszliśmy z domu. Najpierw okręciliśmy je wokół betonowej poręczy na schodach, a następnie weszliśmy do domu, kierując się na balkon. O dziwo, szybko nam zeszło i głodni weszliśmy do kuchni, aby
przygotować coś do jedzenia. André powiedział, że ma pomysł na pewną potrawę. Kazał mi pokroić ziemniaki, a sam zajął się resztą. Widziałam, jak wyciąga z lodówki mięso. Po chwili poprosił, abym zrobiła sałatkę. Ciekawa efektu końcowego, zgodziłam się i zabrałam się za krojenie warzyw. Długo mi nie zeszło i zobaczyłam, że mój brat wstawia blaszkę wyłożoną ziemniakami do pieca, a mięso kładzie na rozgrzanej patelni. Przysiadłam na krześle i patrzyłam na jego poczynania. Uwielbiałam spędzać z nim czas. Mieliśmy wspaniały kontakt. Zawsze sobie pomagaliśmy. Jest osobą, której ufam bezgranicznie, zrobiłabym dla niego wszystko. Rodzice mają przyjechać dwudziestego czwartego grudnia. Zostaną na niecałe dwa dni, ponieważ już dwudziestego szóstego wyjeżdżają rano do rodziny do Stuttgartu. Chciałabym, aby te święta były cudowne. Zero kłótni, sporów, sprzeczek, tylko miła atmosfera. Święta z bliskimi, to najlepsze święta. To oni dają nam szczęście i radość. Ja przez pewien czas tego nie doświadczyłam, lecz potem stało się to czymś normalnym. Dziękuję za to André, ale także innym bardzo ważnym dla mnie osobom. Święta to wspaniały czas i zrobię wszystko, aby takie były.

4 komentarze:

  1. no i mam nadzieję, że to święta będą wspaniałe :D
    muszą być! :P
    jak zwykle świetnie D:
    weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!:)) Może święta będą takim przełomowym momentem?
    Czekam na następną część!
    Przy okazji zapraszam na mojego bloga: mr11-bvb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna część!:)) myślę, że święta będą tutaj przełomowym momentem...
    Czekam z niecierpliwością na następną część!:)
    Zapraszam także na mojego bloga: mr11-bvb.blogspot.com
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny :*
    Czekam na następny :))

    OdpowiedzUsuń