Wróciłam do salonu z miską popcornu w dłoniach, którą położyłam na stoliku, ale nie postała ona tam długo, ponieważ mój brat momentalnie ją zabrał, kładąc sobie na kolanach.
-Co to za film?
-Koliber.
-A o czym?
-Zobaczysz.
-A kto tu gra?
-Jason Statham.
-A fajny?
-Ja pierdziele, czy ty musisz zadawać tyle pytań? - zapytał rozbawiony.
Film się rozpoczął, więc wlepiliśmy swoje oczy w ekran telewizora. Raz po raz sprawdzałam swój telefon, czy aby na pewno nie przyszła jakaś nowa wiadomość, co nie uszło uwadze André. Odkąd Mario od nas wyszedł, minęło już czterdzieści minut. Zawsze od razu kiedy się rozstawaliśmy, wymienialiśmy ze sobą wiadomości. Wzięłam aparat do ręki i wystukawszy na nim krótką wiadomość, wysłałam ją do Götzego. Odłożyłam urządzenie na stolik i wróciłam do oglądania filmu. Wskazówka zegara przesunęła się o pięć minut, a wiadomości zwrotnej, jak nie było, tak nie ma. Trochę się zaniepokoiłam, ale zdawałam sobie sprawę, że może być czymś zajęty, nie mniej jednak się martwiłam. Miałam mieszane uczucia, a jedna wiadomość rozwiałaby wszystko moje wątpliwości. Ale przecież miał pomóc w czymś tacie.
Jak skończy to na pewno się odezwie. Mówiłam sobie w głowie. Starałam się skupić na ekranizacji, lecz słabo mi to wychodziło.
-Co ci? - zapytał mężczyzna.
-Nic, nic - ucięłam.
W domu rozległ się dźwięk dzwonka. Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo i blondyn ruszył do drzwi, aby je otworzyć. Siedziałam na kanapie, zerkając do korytarza, z nadzieją, że ujrzę, kto o tej porze przyszedł w odwiedziny. Usłyszałam, jak Schürrle przeklina, a potem zawołał.
-Natalia, chodź tutaj, szybko.
Zerwałam się z miejsca, które zajmowałam i ruszyłam do korytarza. To co tam zobaczyłam, zmroziło mnie. André trzymał pobitego Mario, który ledwo stał na własnych nogach. Przerażona, patrzyłam na nich i szybko powiedziałam, aby zaniósł go do salonu. Z łazienki wzięłam apteczkę oraz ręcznik, a z kuchni miskę, do której nalałam wody. Postawiłam wszystko na stoliku w pokoju dziennym i delikatnie ujęłam w dłonie twarz bruneta, którą miał zakrwawioną. Mój brat zdjął już z niego kurtkę i odłożył na bok. Dopytywał się go, z kim się pobił, lecz ten nie odpowiadał. Jedynie wpatrywał się we mnie. Zamoczyłam ręcznik w wodzie i starałam się, jak najdelikatniej przemyć mu twarz z krwi.
-Przynieś mi waciki z łazienki - poprosiłam brata.
Ten spełnił moją prośbę bez gadania. Pobiegł na górę i zaraz był już z powrotem, w dłoniach dzierżąc opakowanie gazików. Namoczyłam je wodą utlenioną i przemyłam piłkarzowi rozcięcia na łuku brwiowym oraz wardze. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Kiedy skończyłam opatrywać Niemca, jego przyjaciel odniósł niepotrzebne już rzeczy na ich dawne miejsca. Usiadłam obok poszkodowanego, dłonią gładząc jego policzek. Ten, złapał mnie za rękę i przyłożył do swoich ust, muskając ją nimi.
-Mario, kto Ci to zrobił? Z kim się pobiłeś? - zapytałam, kiedy najstarszy z nas wrócił już do salonu.
-Nie wiem, kto to był - wychrypiał - było ich chyba trzech. Wracałem do domu przez park, żeby skrócić sobie drogę. Wydawało mi się, że ktoś za mną idzie, ale zignorowałem to.
&Mario&
Odebrałem telefon od rodzicielki, która poprosiła mnie, abym wrócił do domu, by pomóc tacie. Moi bracia poszli do kina, więc przystałem na jej prośbę. Ubrałem się i pożegnałem z przyjaciółmi. Było już ciemno, ale światła przydrożnych lamp, reflektory aut oraz światła w oknach, niektórych domów, dawały oświetlenie. Ruszyłem w drogę powrotną do mojego domu rodzinnego. Postanowiłem iść na skróty, aby być szybciej w domu, dlatego też na najbliższym przejściu dla pieszych, przeszedłem na drugą stronę ulicy, aby już po chwili iść parkową dróżką. Miałem wrażenie, że ktoś za mną idzie, lecz zignorowałem to i jak gdyby nigdy nic szedłem dalej. Miałem zamiar napisać SMS-a do Natalii, kiedy poczułem uderzenie w tylną część głowy. Zakręciło mi się w głowie, ale udało mi się utrzymać równowagę i nie upaść. Jednak to nic nie dało, ponieważ dwóch mężczyzn trzymało mnie za ramiona, uniemożliwiając oddanie ciosu. W głowie nadal mi się szumiało.
-Cóż za miłe spotkanie - usłyszałem - mamy coś do policzenia.
-O czym ty mówisz?!
-Jeśli ja z nią nie będę, to ty również z nią nie będziesz - uderzył mnie pięścią w twarz - znasz Natalię, prawda? Nie chce być ze mną, bo kocha Ciebie, ale to się zmieni - tym razem uderzył mnie w brzuch.
-Bądź facetem i nie broń się kolegami - warknąłem, doskonale wiedząc, że na kilku ciosach się nie skończy.
Po chwili wymienialiśmy między sobą ciosy. Domyśliłem się, że może być to Dominik, z którym Polka była dzisiejszego dnia na spotkaniu. Kiedy pomyślałem, że on mógłby się z nią całować, dotykać, rodziła się we mnie jeszcze większa złość. Okładałem mężczyznę pięściami. Ten leżał już na ziemi, kiedy jego koledzy wkroczyli do akcji. Kopnęli mnie kilka razu w brzuch i zabierając z ziemi Niemca, rzucili krótkie:
-Jeszcze się policzymy.
I oddalili się. Z trudem podniosłem się z ziemi i skierowałem na najbliższą ławkę. Upadłem na nią, ciężko oddychając. Trenowałem kiedyś boks, ale potem zaczynało brakować na to czasu ze względu na piłkę, więc wiedziałem, że zaraz ból się pogorszy. Postanowiłem wrócić do przyjaciół. Zmusiłem się, aby wstać z ławki, ale bolący brzuch, w który zostałem kopnięty kilka razy, mi na to nie pozwalał. Zataczając się, skierowałem się do posesji rodzeństwa Schürrle. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Co chwila musiałem się zatrzymywać, ponieważ ból był ciężki do zniesienia. Kiedy byłem już pod drzwiami mieszkania, chwyciłem za klamkę, ale były zamknięte, dlatego zadzwoniłem dzwonkiem i opadłem na betonową poręcz, coraz ciężej oddychając. Wrota otworzyły się, a w progu stanął André, który kiedy tylko mnie zobaczył wniósł mnie do środka. Słyszałem przerażony głos blondynki, która kazała mu, położyć mnie na kanapie. Przyjaciel, ściągnął ze mnie kurtkę, a po chwili byłem już opatrywany przez kobietę. Po wszystkim, usiadła obok mnie i dłonią głaskała mnie po policzku. Ująłem jej dłoń i pocałowałem w nią. Widziałem w jej oczach łzy.

-Nie płacz, proszę Cię. Nic mi nie będzie - wymusiłem uśmiech, aby chociaż w taki sposób, móc ją uspokoić.
Objąłem ją ramieniem, a ona wtuliła się we mnie delikatnie. Zacisnąłem uścisk, mimo, że wszystko mnie bolało, to mając ukochaną w ramionach, stawało się to najmniejszym problemem. Złapałem ją za rękę i splotłem nasze dłonie.
&Natalia&
Siedziałam, wtulona w mężczyznę. Czułam jak jego oddech powoli staje się spokojny i umiarkowany. Kiedy usłyszałam całą historię, nie wiedziałam co zrobić. Zrozumiałam, że był to Dominik. Domyśliłam się tego. Nie chciałam, aby Mario wypuszczał mnie z uścisku, ale też nie chciałam sprawiać mu większego bólu. André chodził zdenerwowany po pokoju, powtarzając, że dobrze byłoby, gdybyśmy pojechali do szpitala i na policję, ale brunet protestował.
-Będę się zbierał - chciał wstać.
-Nie - zaprotestowałam stanowczo - nigdzie nie idziesz. Idź się wykąpać i się połóż. Zaraz przyjdę do pokoju.
-Chodź, pomogę Ci - odparł mój brat.
-Zadzwonię do Twojej mamy - zaproponowałam.
Chwyciłam telefon wychowanka Borussii Dortmund i wybrałam numer do jego rodzicielki. Przyłożyłam urządzenie do ucha i już po chwili usłyszałam wyczekiwany przeze mnie głos.
-Mario, gdzie ty się podziewasz?!
-Dobry wieczór, z tej strony Natalia.
-Dobry wieczór, coś się stało, że do mnie dzwonisz?
-Tylko proszę się nie denerwować, dobrze?
-Czyli coś się stało, tak?
-Mario został pobity, ale wszystko z nim w porządku.
-Jak to? - zapytała przerażona.
-Już wszystko dobrze, nie ma się co denerwować. Dzwonię, aby panią uspokoić. Mario zostanie u nas, nie chce go nigdzie wypuszczać.
-Dziękuję, że zadzwoniłaś, bo jakby wrócił do domu, miałby przechlapane - zaśmiała się cicho.
-Tak więc, proszę być spokojnym.
-To nie nowość. Sama wiesz, że Mario często wdawał się w bójki, ale przestał kiedy byliście razem. Zmieniasz go na dobre - czułam, że się uśmiecha.
-Przepraszam, ale chyba muszę już kończyć, bo dzwonię z jego telefonu - odparłam zakłopotana.
-Nie przejmuj się tym, chciałabym jeszcze zamienić z Tobą kilka słów. Dawno nie rozmawiałyśmy.
Porozmawiałam jeszcze chwilę z Panią Astrid, która zaprosiła mnie na obiad po świętach. Przystałam na jej propozycję i żegnając się z nią, rozłączyłam się. Zabrałam telefon swój oraz mężczyzny i udałam się do sypialni. Odłożyłam urządzenia na szafkę nocną,a po chwili do pokoju wszedł Mario.
-Połóż się, a ja zaraz wrócę - odparłam, nie mogąc oderwać od niego wzroku.
Piłkarz wszedł w samych bokserkach, uśmiechając się przy tym szeroko, ale wiedziałam, że i tak wszystko go boli. Wyszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i przebrana wróciłam do pokoju. Ułożyłam się obok mężczyzny, a ten przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło.
-Co to jest? - zapytałam ze strachem, patrząc na siniaki, jakie powstały na jego brzuchu.
-Śpij już.
-Mario - podniosłam głos.
-Dobranoc - uciął rozbawiony.
-Idiota.
-Ja ciebie też - uśmiechnął się i zamknął oczy.
Poszłam w ślady mężczyzny i po chwili udałam się w krainy Morfeusza.
~*~
Dziękuję Wam za tak liczne komentarze pod ostatnim rozdziałem..
Pod ostatnim rozdziałem zastałam jeden rozdział..
Dziękuję za niego bardzo ♥
Będąc szczerą, to zrobiło mi się dosyć smutno, widząc, że pod innymi notkami jest tych komentarzy więcej, a pod ostatnim tylko jeden. Wyświetleń jest wiele, ale komentarze się na to niestety nie przekładają.
Zastanawiam się również, czy wymyślać dalszą część opowiadania, czy może dodać epilog i zakończyć tę historię.
Muszę się poważnie zastanowić.
Pozdrawiam,
Anonimowa N.