sobota, 28 marca 2015

Rozdział 8.

    Właśnie wylądowaliśmy na trzeciej co do wielkości wyspie hiszpańskiego archipelagu Baleary, a krócej mówiąc, to jesteśmy na Ibizie. Wakacje, czas zacząć! Zabraliśmy nasze bagaże i ruszyliśmy w kierunku postojów taksówek. André nadal nic nie wie o moim rozstaniu z Mario. Powiedziałam tylko Cathy, a ta nie przyjechała z nami na hiszpańską wyspę. Wsiedliśmy do jednej taksówki i podaliśmy adres naszego hotelu, który wcześniej zarezerwował mój brat. Na miejscu, zapłaciliśmy za usługę i weszliśmy do pięciogwiazdkowego hotelu. Podeszliśmy do recepcji, gdzie się zameldowaliśmy. Byłam pewna, że mój starszy brat zarezerwował mi i Mario jeden dwuosobowy pokój, dlatego pociągnęłam go na tak zwaną stronę.
-André, przemelduj mnie, proszę.
-Ale dlaczego?
-Wyjaśnię Ci zaraz, ale proszę Cię, przemelduj mnie - spojrzałam na niego błagalnie.
-Zobaczę co da się zrobić.
    Mój brat tylko westchnął i zdezorientowany podszedł do recepcjonistki, aby spełnić moją prośbę, a ja modliłam się, aby udało mu się załatwić tę sprawę. Po chwili dostałam kartę do swojego pokoju i ruszyliśmy za boyem hotelowym, który zaprowadził nas pod drzwi naszych tymczasowych pokoi. Weszłam do środka, a walizkę postawiłam obok łóżka. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu i usiadłam na łóżku. Po kilku minutach w moim pokoju znalazł się André.
-Co jest? - zaczął.
-Rozstaliśmy się z Mario - wyszeptałam.
-Co?! - nie dowierzał - Dlaczego?
-Raniliśmy siebie oboje. Jeszcze ta sytuacja z Ann... Ja stałam obok nich... On mnie olał... Podszedł do niej - wydukałam, ocierając łzy.
-Ja go zabiję - wstał.
-Nie. André. Nie idź do niego.
    Usiadł obok mnie i przytulił mnie do siebie. Nic nie mówił. Po prostu przytulał mnie. Czułam się przy nim bezpiecznie. Jestem jego małą siostrzyczką. Nie ważne ile mam lat, on nadal będzie się o mnie martwił.
-Wychodzimy gdzieś dzisiaj? - zapytał.
-Nie mam pojęcia, jak chcecie to idźcie.
-O nie moja droga. Nie zostaniesz w hotelu.
    Wywróciłam oczami i zaśmiałam się cicho.
-I taką chcę Cię widzieć. Nie smuć mi się. Ale nadal nie pojmuję... byliście parą wręcz idealną.
-Nie rozmawiajmy o tym.
-Dobrze, jak chcesz. Idę się rozpakować, zaraz tu będę.
-Ja też się chyba wypakuję - stwierdziłam.
    Kiedy mój brat wyszedł, położyłam walizkę na łóżku, a następnie ją otworzyłam. Podeszłam do szafy, którą rozsunęłam i zaczęłam się zastanawiać, jak porozkładać ciuchy.

*kilka dnia później*
    Wyszłam z pokoju i skierowałam się na sam dół. Na Ibizie jesteśmy już tydzień. Siedem dni na słonecznej wyspie. Pogoda zachwyca nawet najwybredniejszych. Jest ciepło, nawet bardzo. Czuję się tutaj cudownie i nie chcę stąd wyjeżdżać. Chłopcy postanowili wynająć jacht i spędzić na nim cały dzień. Będąc już w umówionym miejscu, usiadłam na fotelu i czekałam na resztę. Z Mario ze sobą nie rozmawiamy. Poza tym dwa dni temu przyjechała tutaj Ann. Nie mogę na nich patrzeć. Nie mam pojęcia, czy są razem, ale zachowują się jak para. Ten widok łamie moje serce na tysiące kawałeczków. Wiem, że się rozstaliśmy, ale mimo wszystko, kocham go. Kocham tego idiotę. Z zamysłu, wyrwał mnie Marco, który usiadł na oparciu fotela.
-Co tam mała - uśmiechnął się.
-Nie chcę stąd wyjeżdżać - jęknęłam.
-Spokojnie, mamy jeszcze tydzień - zaśmiał się - wstawaj, bo André już idzie.
    Podniosłam swoje cztery litery z siedziska i wyszłam z hotelu. W drodze do pomostu, Marco zasypywał mnie żartami. Czułam na sobie wzrok Mario... Reus objął mnie ramieniem i weszliśmy na pokład wynajętego jachtu. Zaniosłam swoje rzeczy do saloniku i położyłam je na kanapie, a następnie wyszłam na rufę. Blondyn stanął za mną i złapał mnie za biodra.
-Niczym w Titanicu - roześmialiśmy się, kiedy to powiedział.
-Nie lubię Titanica.
-Przecież każda dziewczyna to lubi.
-Nie jestem jak każda - puściłam mu oczko i usiadłam na ręczniku.
    Po chwili zawołał mnie André i poprosił, abym zrobiła zdjęcie. Ruszyłam w kierunku brata, lecz kiedy zauważyłam, iż jest on z Mario, momentalnie nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do nich. Zabrałam od starszego z nich aparat i zrobiłam im zdjęcie. Chciałam już odejść, ale André złapał mnie za rękę i posadził obok siebie. Atmosfera zrobiła się napięta. Starszy Schürrle starał się podtrzymywać rozmowę, lecz ani ja, ani Mario nie byliśmy skorzy do konwersacji w takim gronie.
-Mario - usłyszałam głos Ann, a moje mięśnie momentalnie się spięły - chodź tu.
-Idę - odkrzyknął.
    Kiedy Götze odszedł, zaczęłam przedrzeźniać Niemkę, co doprowadziło mojego brata do śmiechu. Po chwili dosiadł się do nas Reus.
-A Ty co się tak śmiejesz? - zaciekawił się.
-Natka, zrób to jeszcze raz.
-Nie, spadaj.
-Ale o co chodzi - Marco domagał się odpowiedzi.
-Natalia jest zazdrosna o Mario, to znaczy o Ann - plątał się i śmiał równocześnie mój brat.
    Wstałam z zajmowanego miejsca i nie zwracając uwagi na wołanie piłkarzy, ruszyłam w stronę rufy, gdzie usiadłam i oparłam się o barierkę. Starałam się być twarda, lecz słabo mi to wychodziło. Usłyszałam kroki, co oznaczało, iż ktoś się do mnie zbliża. Starłam łzy i nadal patrzyłam w otaczający nas krajobraz.
-Natalia, co jest?

piątek, 20 marca 2015

Rozdział 7.

    Miłość jest silnym, pełnym namiętności uczuciem. Słowami kocham Cię wywołałeś burzę w życiu swoim i w życiu drugiej osoby. Dopiero utrata tej osoby uświadamia Ci, że nie jesteś w stanie wyobrazić sobie szczęścia bez niej, bo jej szczęście jest również Twoim szczęściem.

&Mario&
    Czy pamiętam coś ze wczorajszego dnia? Wygraliśmy Mistrzostwa Świata 2014, lecz nie czuję się szczęśliwy. Straciłem wczoraj kobietę swojego życia. Straciłem cząstkę siebie. Obudziłem się hotelowym łóżku, nie wiedząc do końca jak się tu znalazłem. Chcąc zapomnieć o wszystkim, przesadziłem wczoraj z alkoholem. Czuję się jakby przejechał po mnie czołg. Już dzisiaj wracamy do Niemiec, a dokładniej do Berlina, gdzie ma odbyć się feta. Zerknąłem na wyświetlacz telefonu z nadzieją, że znajdzie się na niej wiadomość od Natalii. Niestety się przeliczyłem. Widząc na ekranie nasze zdjęcie, na moją twarz wkradł się nikły uśmiech. Moje rozmyślenia przerwał, ktoś dobijający się do drzwi. Słysząc głos André pomyślałem, że już po mnie. Dowiedział się i teraz mnie zabije. Ale może to i lepiej. Götze, ogarnij się. Musisz ją odzyskać.
    Skierowałem się do drzwi. Otworzyłem je, a do pokoju wpadł Schürrle.
-No co tam Mario? - zapytał radośnie - Główka boli?
-Trochę.
-Trochę? Człowieku, Ty się całkowicie zalałeś. Przyprowadziłem Cię tu z Erikiem.
-Dzięki.
-A, właśnie, bym zapomniał. Zaraz się zbieramy na lotnisko - skierował się do wyjścia - A i jeszcze jedno. Wakacje. Tak jak ostatnio mówiliśmy. Lecimy na Ibizę. Wszystko dzisiaj rano załatwiłem. Teraz świętowanie i inne pierdoły w Berlinie. Wracamy do Dortmundu, Monachium. Pakujemy się i widzimy się na lotnisku w Dortmundzie. Pasi? Musi pasować - zaśmiał się, nawijając, jak katarynka - Ruchy, ruchy i idziemy. Zabieraj walizkę.
    André gadał jak najęty. Chciałem coś powiedzieć, ale jego już nie było. Ruszyłem do łazienki, gdzie starałem się doprowadzić do stanu używalności. Gotowy wyszedłem z pomieszczenia, zabrałem walizkę, jeszcze raz sprawdziłem, czy aby na pewno wszystko mam i wyszedłem z pokoju hotelowego. Na korytarzu spotkałem Thomasa z Bastianem, z którymi wszedłem do windy.
-Młody, co Ty taki nie w sosie - zaśmiał się Müller.
-Daj chłopakowi spokój. Wczoraj tyle wypił, ze szkoda gadać - bronił mnie Schweini - Pewnie miał ciężką noc. Natalia mu pewnie gratulowała - wybuchnął śmiechem.
    Po chwili wysiedliśmy z windy i podeszliśmy do recepcji.

&Natalia&
    Wstałam, a mój humor był koszmarny. Przepłakałam całą noc. Kocham go. Kocham go, ale tak chyba będzie lepiej. Oboje siebie raniliśmy. Pojawiłam się na chwilę na imprezie pomeczowej, ale tylko na chwilę. Leniwie zwlekłam się z łóżka i podeszłam do krzesła, na którym leżały ubrania, które przygotowałam poprzedniego dnia.
Zabrałam je i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Odświeżona i okryta ręcznikiem zabrałam się za suszenie włosów. Następnie ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż. Wyszłam z łazienki i przejrzałam się w lustrze. Zdjęłam delikatny szalik ze względu na pogodę, jaka panowała na zewnątrz. Był upał. Na nogi włożyłam białe trampki i w tym momencie do pokoju wszedł mój brat. Momentalnie przybrałam na twarz maskę. Udawałam radosną, jakby nic się nie stało.
-Dzień dobry siostrzyczko. Ale mamy ładny dzień. Zaraz wylatujemy, raz, dwa, na dół, na dół. Ruchy, ruchy - pospieszał mnie.
    Zabrał moje walizki i wyszedł z pokoju. Do ręki wzięłam torebkę oraz telefon. Wzrokiem omiotłam pokój, sprawdzając, czy czegoś nie zostawiłam i pobiegłam za bratem. Wsiedliśmy do windy i zjechaliśmy na dół. Kiedy winda się zatrzymała, wysiedliśmy z niej i ruszyliśmy w kierunku recepcji, gdzie mieliśmy się spotkać. Zajęłam miejsce na kanapie obok André i oparłam głowę o jego ramię.
-Coś nie tak? - zapytał zmartwiony.
-Powiem Ci w innym czasie - uśmiechnęłam się blado.
-Ej, Natka. Mów co jest.
-Daj mi czas. Obiecuję, że niedługo Ci powiem. Kocham Cię braciszku.
-Ja Ciebie też - zaśmiał się.
-Tyyyle miłości, że aż rzygam - usiadł koło mnie Erik.
    Po kilku minutach, kiedy wszyscy byli już w umówionym miejscu, selekcjoner reprezentacji Niemiec zarządził, abyśmy wsiedli już do autokaru i odjechali na lotnisko. Starałam się jak tylko mogłam, aby unikać Mario. Jak na razie mi się udawało.
    Po wszystkich barierkach siedziałam wygodnie obok Cathy w samolocie. Chciałam jej o wszystkim powiedzieć, ale widząc w jakim dobrym jest humorze, nie chciałam tego psuć. Starałam się nie dawać po sobie poznać, że jest źle. Oparłam głowę o szybę i patrzyłam na otaczające nas widoki.

Adeus Brasil.

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 6.

&Mario&
    Wszędzie szukałem Natalii, lecz nigdzie jej nie widziałem. Zmierzałem w stronę jej pokoju hotelowego, który znajdował się piętro niżej. Wsiadłem do windy i nacisnąłem guzik z odpowiednim numerkiem. Po chwili drzwi windy ponownie się otworzyły. Wysiadłem z niej i od razu skręciłem w prawo. Minąłem kilka drzwi i stanąłem przed pokojem numer 129. Chciałem otworzyć drzwi, lecz się zawahałem. Zapukałem i dopiero wtedy nacisnąłem klamkę. Przekroczyłem próg pomieszczenia i ujrzałem na środku pokoju walizkę. Wszedłem głębiej i dopiero wtedy zauważyłem, że drzwi balkonowe są otwarte, a na zewnątrz znajduje się blondynka.

&Natalia&
    Wbiegłam do hotelu. Chciałam jak najszybciej zaszyć się w pokoju. Byłam zła na siebie, na Mario, na wszystko. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Pierwsze, co zrobiłam, to wyciągnęłam walizkę i zaczęłam do niej pakować swoje rzeczy. Chciałam być twarda, lecz nie potrafiłam. Nie dawałam rady już trzymać łez. Dałam upust emocjom i zapłakana usiadłam na podłodze. Może ten ich pocałunek oznaczał to, że są razem? Może chciał ze mną dzisiaj zerwać, dlatego mnie szukał. Cudownie. W naszą rocznicę. Nie mam pojęcia jak długo siedziałam na podłodze, ale po chwili wstałam i wyszłam na balkon. Oparłam się o barierkę i wpatrywałam się tępo w niebo. Wszystko się wali. A może to jednak moja wina? Może to ja przesadzam. To wszystko moja wina. Nasz związek się sypał, a Ann to wykorzystała.
    Usłyszałam kroki, ale nawet się nie odwracałam. Nie miałam pojęcia kto to może być. Nadal stałam nieruchomo ze spuszczoną głową, a po twarzy spływały mi łzy. Poczułam czyjś dotyk. Ktoś położył rękę na moim ramieniu. Tą osobą był Mario. Odwróciłam się do niego twarzą i spojrzałam mu w oczy. Patrzył na mnie ze zdziwieniem, ale też w jego oczach widziałam zmartwienie?
-Płakałaś? Dlaczego? Co się stało? Odpowiedz mi.
-Jak mogłeś...
-Kochanie, daj mi to wytłumaczyć.
-Jak mogłeś się z nią całować? I to jeszcze w naszą rocznicę. Powiedz, jak? To nie było jednorazowe. Widziałam na własne oczy, a w internecie jest pełno zdjęć. Nie całowałeś się z nią raz. Wiem, nie jestem święta. Przez nasze kłótnie.. ale do cholery ja Cię nigdy nie zdradziłam. Kolejna sytuacja związana z Ann. Kocham Cię ponad wszystko. Dzisiaj mija drugi rok, a Ty tak po prostu całujesz się z Ann. Nienawidzę Cię. Nienawidzę Cię i kocham jednocześnie - płakałam.
-To ona mnie pocałowała.
-A reszta pocałunków? Nie rób ze mnie idiotki. Ufałam Ci. Miałeś moje bezgraniczne zaufanie, ale teraz wszystko spieprzyłeś.
     Mario ze zdenerwowaniem kopnął stolik, który stał na balkonie. Szklany mebel wywrócił się i rozbił. Odwrócił się gwałtownie w moją stronę i podszedł bliżej mnie.
-Wiesz co? To ja ją pocałowałem. To z nią chcę być. To jej się chciałem oświadczyć, a nie Tobie - krzyknął.
-Mówisz poważnie? - łzy spływały po moich policzkach. Mimo wszystko nie chciałam, aby to, co mówi, okazało się prawdą. Spojrzał na mnie i spuścił głowę - W takim razie cudownie zakończyłeś ten związek. Brawo za kreatywność, zrobiłeś to w drugą rocznicę.
-Natalia...
-Kocham Cię jak idiotka. Jesteś dla mnie wszystkim. Byliśmy razem dwa lata, a teraz zrywasz ze mną poprzez pocałunek z Ann?! Szkoda, że nie wysłałeś mi SMS-a, w którym byś ze mną zerwał. Myślisz, że byłam z Tobą dla pieniędzy? Chyba zwariowałeś. Jestem w stanie zrobić dla Ciebie wszystko. Zabawiłeś się mną, a jak Ci się znudziłam, to w taki sposób zrywasz. Cudownie - nie potrafiłam pohamować łez.
-Nie, to nie tak. To co powiedziałem jest nieprawdą. Tylko Ciebie kocham.

&Mario&
-Uwierz mi - pocałowałem ją.
    Odwzajemniła pocałunek. Nie przerywając czułości, wszedłem z nią do pokoju. Staliśmy na środku pokoju. W pewnym momencie przerwała pocałunek.
-Za bardzo ranimy siebie nawzajem. Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiał. Musimy to zakończyć. Sam widzisz jak wszystko się miesza. To był nasz pożegnalny pocałunek.
    Zabrała walizkę i wyszła z pokoju zostawiając mnie samego.
-Ale ja Cię kocham i chciałem Ci się teraz oświadczyć - powiedziałem już sam do siebie.
    Szybkim krokiem wyszedłem do swojego tymczasowego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Płakałem. Tak, płakałem. Mario Götze płacze jak dziecko. Straciłem najważniejszą osobę w moim życiu. Przez ostatnie kłótnie, przez wyjścia z Ann olewałem Natalię. Zaniedbywałem nasz związek. Tutaj nie ma winy Natalii, tutaj jest tylko i wyłącznie moja wina. Najpierw imprezowałem, przez co prawie straciłem Natalię. Dała mi szansę. Następnie prawie doszło pomiędzy mną a jakąś dziewczyną z imprezy do stosunku. Siostra André mi wybaczyła i dała kolejną szansę. A teraz? Teraz już nie dostanę szansy. Nawet mi nie wybaczy. Zamiast walczyć o nią, to ja się zdenerwowałem i zaczynałem kłamać przez co pogorszyłem swoją sytuację. To Ann mnie pocałowała, a ja ze złości powiedziałem, że zrobiłem to ja. Na dodatek powiedziałem blondynce, że powinienem być z modelką. Straciłem wszystko, co dla mnie ważne. Teraz nawet nie potrafię cieszyć się z wygranej. Wszystko spieprzyłem. Nie daruję sobie jeśli Natalii się coś stanie.

sobota, 7 marca 2015

Rozdział 5.

   Wzrokiem szukałam Mario, lecz nigdzie go nie widziałam. Pogratulowałam kilku napotkanym piłkarzom i podeszłam do selekcjonera reprezentacji Niemiec.
-Gratulacje - zaśmiałam się, a Joachim Löw mnie przytulił.
-Mario Cię szukał. Stał dopiero obok ławki rezerwowych.
-Właśnie go szukam. To do zobaczenia później.
    Uśmiechnęłam się i ruszyłam w miejsce, które wskazał mi Jogi. Zauważyłam Niemca, którego szukałam. Był odwrócony do mnie plecami, więc mnie nie widział. Chciałam go przytulić z zaskoczenia, lecz będąc bliżej moje oczy zaszły mgłą, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Ujrzałam Mario, całującego się z Ann. Jak najszybciej oddaliłam się od tej dwójki. Wpadłam przez przypadek na Erika.
Pogratulowałam mu i chciałam się znaleźć w najmniej widocznym miejscu. Niestety na mojej drodze stanął André, który nie miał zamiaru wypuszczać mnie z uścisku. Po moich policzkach płynęły łzy. Ale aby nie być wypytywana o to, co się stało, na twarz nałożyłam uśmiech. W tym momencie mój płacz spowodowany był wygraną Niemców i tym co ujrzałam. Pogratulowałam już wszystkim i
zeszłam na bok, ponieważ zawodnicy szli po odbiór medali. Usiadłam na ławce rezerwowych Niemców
razem z dziewczyną Hummelsa. Nie mówiłam jej o tym, co zobaczyłam. Nie chciałam psuć nikomu humoru. Już po chwili widziałam białe stroje niemieckich piłkarzy, którzy szli po odznaczenia i puchar. Chwilę później, każdy z nich miał medal na swojej szyi i razem z Joachimem Löwem mieli podnieść Puchar Mistrzostw Świata. Kiedy tylko go podnieśli, na stadionie wybuchła kolejna wrzawa, tym razem spowodowana ujrzeniem pucharu w rękach Niemców.

~*~

    Zadowoleni powoli schodzili do szatni. Byli we wspaniałych humorach. Z ich twarzy nie znikały uśmiechy. Są Mistrzami Świata. Wygrali Mundial 2014. Zapisali się w historii piłki nożnej i nikt im tego nie odbierze. Myśleli już tylko o zabawie. Mieli teraz wrócić do hotelu, a następnie iść na imprezę, która była organizowana. Jeszcze kilka zdjęć i rozmowa w szatni z kanclerzem Niemiec, Angela Merkel, i mogą się bawić. Jedynie Mario, mimo wygranej i strzelonej bramki nie był do końca szczęśliwy. Wszędzie szukał ukochanej. Ostatnia ich rozmowa zakończyła się kłótnią. Dzisiejszy dzień był dla niego ważny nie tylko ze względu na finał Mistrzostw Świata, ale dzisiaj mijają dwa lata odkąd jest razem z Natalią. Chciał dzisiaj zrobić kolejny krok w ich związku. Męczy go to, iż w jakimś stopniu całował się z Ann. Chce to wyjaśnić siostrze swojego przyjaciela. To ona go pocałowała. Był na siebie zły, że odwzajemnił pocałunek, ale od razu, gdy to zrobił odepchnął od siebie Niemkę. Jedyne, co go pocieszało to to, że mimo, iż nie zrobił TEGO na stadionie, to może zrobić to później, ale chciał, żeby ta chwila była idealna. Dobrze wiedział, że idealnymi zaręczynami dla jego dziewczyny są zaręczyny na meczu, a finał Mundialu nadawał się na to idealnie. Niestety nigdzie nie widział siostry André.

~*~

&Mario&
    Wygraliśmy! Wygraliśmy Mistrzostwa Świata 2014! Zrobiliśmy to i na dodatek to ja strzeliłem bramkę. To niesamowite. Nie mogę w to uwierzyć. Tę bramkę dedykuję Natalii. Dzisiaj mamy drugą rocznicę. Chcę się jej oświadczyć. Chciałem to zrobić zaraz po udekorowaniu, lecz nigdzie jej nie widziałem. Chciałem, żeby były to idealne zaręczyny. Jej wymarzone. Chcę się znaleźć teraz jak najszybciej w hotelu, ponieważ wiem, że ją tam zastanę. Kupiłem nawet pierścionek, który się jej podobał. Gdyby nie Cathy, to nie wiedziałbym jaki. Dziewczyny oglądały kiedyś biżuterię i Natalia wspomniała, ze taki jej się podoba i chciałaby taki dostać. Dręczy mnie ten pocałunek z Ann. Muszę to wyjaśnić blondynce i mam nadzieje, że mi uwierzy. Już za niedługo uklęknę przed ukochaną i poproszę ją o rękę. Stresuję się jak cholera, ale kocham ją najmocniej na świecie i chcę być tylko z nią. Do końca.

niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 4.

    Od sytuacji, która miała miejsce na plaży rozmawiałam z Mario kilka razy, ale ostatnia rozmowa zakończyła się kłótnią.


-Za każdym razem, kiedy pojawia się ona, nic się wtedy nie liczy. Zachowujesz się,
jakbyśmy nie byli razem.

-Może źle wybrałem. Może mnie nie kochasz i jesteś ze mną dla sławy i pieniędzy.

-Czy Ty siebie słyszysz? Jeżdżę w tę i z powrotem. Jeżdżę między Dortmundem, Monachium i Londynem. Gdyby nie Ty, to uczyłabym się w Londynie. W Monachium źle się czuję, a wiesz, dlaczego tam zamieszkałam? Bo Ty mnie o to poprosiłeś. Bo Ty tam mieszkasz. Bo Cię kocham i zrobię dla Ciebie wszystko. Ale jeśli Ty myślisz, że jestem z Tobą dlatego, że jesteś jednym z najlepszych piłkarzy, to po co w ogóle ze mną jesteś? - nie wytrzymałam i z moich oczu płynęły łzy.

-Kochanie, ja... przepraszam Cię. Kocham Cię, nie wiem, dlaczego tak powiedziałem. To było pod wpływem emocji - chciał mnie przytulić.


-Nie - odsunęłam się - Przemyśl sobie, co dalej ma być. Teraz masz na głowie finał i wiem, że go wygracie. Skończy się Mundial, zdecydujemy co dalej.

-Ale ja Cię kocham - krzyknął - To Ty jesteś najważniejsza.

-Dajmy sobie czas. Po finale porozmawiamy - podeszłam do niego i złożyłam krótki pocałunek na jego ustach - Kocham Cię - szepnęłam.


    Przygotowuję się na mecz finałowy. Niemcy - Argentyna. Wierzę w chłopaków i jestem pewna, że zostaną Mistrzami Świata. Mecz ma się odbyć na stadionie w Rio de Janeiro. Za kilka minut powinnam wyjść z hotelu i razem z bliskimi osobami piłkarzy, skierować się na obiekt, w którym będzie rozgrywane spotkanie. Gotowa, ostatni raz spojrzałam w lustro i wyszłam na korytarz, na którym czekała już na mnie Cathy. Poza tym mamy dzisiaj rocznice z Mario. Napisałam SMS-a do Götzego, którego treść brzmiała:

"Powodzenia. Wierzę w Was. Wierzę, że jesteście w stanie wygrać ten Mundial. Kocham Cię ♥ "

-Idziemy?
-Jasne - odpowiedziałam.
-Rozmawiałaś z Mario?
-Od ostatniej kłótni nie. Wysłałam do niego SMS-a - wyjęłam telefon, aby pokazać przyjaciółce wiadomość, którą wysłałam.
-Będzie dobrze. Jesteście cudowni i widzę Was już na ślubnym kobiercu - zaśmiała się.
-My nawet zaręczeni nie jesteśmy.
-Jeszcze.
-Co tam mruczysz?
-Nic, wydawało Ci się - stwierdziła.
    Szybkim krokiem kierowałyśmy się na stadion. Z hotelu na obiekt sportowy było blisko. 15 minut pieszo i byłyśmy na miejscu. Dzięki specjalnym identyfikatorom, które dostałyśmy od chłopaków, szybko weszłyśmy na stadion i zajęłyśmy swoje miejsca. Chwilę czekałyśmy i na murawę wyszli piłkarze obydwu drużyn. Kilka minut później mecz się rozpoczął. Mario nie był w wyjściowym składzie. Jaka ze mnie idiotka. Pewnie przez naszą kłótnię był mniej skoncentrowany. Spokojnie, to profesjonalista. Mario jest świetnym piłkarzem i na pewno wejdzie. Löw wie co robi. Mecz oglądałam w niesamowitym skupieniu. Co chwila krzycząc, śpiewając i dopingując niemiecką drużynę. Już w 31. minucie Jogi musiał sięgnąć do ławki rezerwowych. Boisko opuścił Kramer, a w jego miejsce zajął mój brat. Kibice oklaskami pożegnali Christopha oraz powitali wbiegającego na boisko André. Kiedy zerknęłam na telebim do końca pierwszej połowy zostało kilka sekund. Piłkarze obu drużyn zeszli do szatni. Podczas przerwy wymieniłam kilka słów z moją towarzyszką. Wiele nie mówiłyśmy. Obie byłyśmy przejęte meczem. Z niecierpliwością czekałyśmy na drugą połowę. Modliłam się, aby była ona lepsza w wykonaniu Niemców. Jedna bramka na korzyść Die Mannschaft i mamy puchar. W 88. minucie na boisko wszedł Mario, zmieniając Klosego. Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Minęło 90. minut i wszystko wskazywało na to, że spotkanie nie zakończy się w podstawowym czasie i o tym, kto zostanie mistrzem świata, zdecydować będzie musiał czas doliczony, bądź rzuty karne. Kibice oby drużyn dopingowali jak mogli swoich ulubieńców. W pewnym momencie André biegł z piłką pod bramkę Argentyńczyków. Dośrodkował futbolówkę w pole karne, gdzie był Mario, a ten przyjął piłkę na klatkę piersiową i uderzając z woleja, skierował ją do siatki.
Kiedy przekroczyła ona linię bramkową kibice reprezentacji Niemiec cieszyli się z bramki. Przytulałyśmy się z Cathy, obie płacząc ze szczęścia. Nie dość, że Niemcy są Mistrzami Świata, to bramkę decydującą strzelił Mario. W 113. minucie Niemcy objęli prowadzenie, które utrzymało się do końca. Radość Mario powodowała moje podwójne szczęście. Chciałam się znaleźć obok niego jak najszybciej i powiedzieć mu jak bardzo go kocham. Niestety czeka nas ciężka rozmowa. Ostatni gwizdek sędziego. Piłkarze dziękują sobie za grę, cieszą się i pocieszają. Zeszłyśmy z Cathy na murawę. Przyjaciółka była już w objęciach Matsa, a ja wzrokiem szukałam Götzego. Poczułam, że ktoś mnie przytula, ale nie był to Mario, a André. Przytuliłam go z całej siły.
-Kocham Cię, braciszku. Jesteś cudowny.
-Też Cię kocham, siostrzyczko.
-Wygraliście! Niemcy Mistrzem Świata - krzyknęłam, a mój brat się zaśmiał i podniósł mnie, okręcając się ze mną wokół własnej osi.
-To ja Cię puszczam, leć do Mario - przytulił mnie po raz ostatni i odszedł w stronę cieszących się zawodników.